poniedziałek, 1 lutego 2016

Prawie 5m kolorowego materiału ułatwiającego życie i pozytywnie wpływającego na rozwój Malucha - czyli korzyści z chustonoszenia.



Trzymasz w rękach prawie 5m kolorowego materiału. I zastanawiasz się – o co chodzi z całym tym zamieszaniem wokół kawałka ‘szmaty’?
Co daje nam noszenie? Jakie są korzyści?
Ojjjjjj zapewniam – niewątpliwie są, i to zarówno dla nas jak i dla dziecka.

Zacznijmy od rodzica.
W domu pojawia się nowy członek rodziny. Dziecko. Instrukcji obsługi niestety brak ;)
Maluszek, który z przytulnego, ciemnego maminego brzuszka wyszedł na świat pełen bodźców atakujących z każdej strony. Nic dziwnego, że jedynym miejscem, gdzie czuje się bezpiecznie są ramiona mamy… Czuje jej zapach, słyszy znajome bicie serca.
Odkładany do łóżeczka, natychmiast się budzi.
A mama? Zapewne z początku ma pomoc, jednak po jakimś czasie zostaje sama. A oprócz Małego Człowieka, w domu milion różnych rzeczy do zrobienia. Rzeczy, do których potrzebne są wolne ręce. Chustowanie takie wolne ręce zapewnia, jest doskonałą pomocą w dopasowaniu się w nowej sytuacji. A kiedy mamy w domu Starszaka, który, stęskniony za mamą, domaga się 101% uwagi? Wtedy hop-siup Maluszek w chustę i wspólne czytanie bądź układanie puzzli ze Starszakiem nie jest problemem, bo spokojne dziecko = spokojna i zrelaksowana Mama (dotyczy Maluszka Krzykacza, jak i Starszaka Awanturnika;) ). Noszenie w chuście zmniejsza ryzyko wystąpienia depresji poporodowej, wspomaga laktację, pozwala lepiej poznać swoje dziecko, być bardziej wyczulonym na sygnały jakie nam wysyła. Niewątpliwie dzięki chuście bezproblemowo pokonujemy bariery związane z poruszaniem się – schody, krawężniki. Niestraszne nam spacery po plaży, które z grzęznącym w piachu wózkiem nie są niczym łatwym, o czym przekonałam się w czasie pewnych wakacji nad morzem.
Chustowanie wspiera prawidłową pozycję ciała noszącego, ciężar dziecka rozkłada się, w zależności od wiązania, na różne części ciała. Ponadto chustę możemy zabrać ze sobą wszędzie, nie zajmuje wiele miejsca. I najważniejsze – mamy dziecko na wyciągnięcie ramion. Możemy je utulić w każdej chwili <3

A dziecko? Przecież to Ono jest dla nas najważniejsze…
Otóż prawidłowo zawiązana i dociągnięta chusta tworzy na naszym Maluszku egzoszkielet. Utrwala on prawidłową pozycję zgięciowo-odwiedzeniową, którą dziecku nadaliśmy. Jest to bardzo ważne w przypadku dzieci, ponieważ kręgosłup nie jest jeszcze na tyle dojrzały, aby być poddanym obciążeniu, jakim jest utrzymanie głowy(w przypadku najmłodszych dzieci). Dlatego pozycja, jaką nadamy, jest tutaj kluczowa!
Nasz Dzidziuś czuje się w chuście jak w brzuchu u mamy – jest ciasno opatulony, jest mu ciepło, słyszy jej głos, bicie serca. Czuje się bezpiecznie. To tak, jakby stworzyć mu IV trymestr ciąży, z którego płynnie i bez nadmiernych stresów przechodzi do codzienniej egzystencji. Chustowanie pozytywnie działa także na brzuszek, który jest masowany, co pomaga radzić sobie z kolką. Dziecko w trakcie noszenia nieustannie balansuje, poddaje się naszym ruchom, dzięki czemu ćwiczy swoje mięśnie oraz zmysł równowagi. Maluszek jest zrelaksowany, nie stresuje się, co pozytywnie wpływa na rozwój jego mózgu.

Same korzyści, prawda??

Ja noszę moją Księżniczkę i ze względów praktycznych i z potrzeby serca.
Kocham tulić to moje malutkie zawiniątko. Tych chwil nikt nam nie odbierze.
A dzieci tak szybko rosną… Ani się obejrzymy, a wyfruną z gniazda…

wtorek, 26 stycznia 2016

Krótka historia o tym - CO? JAK? PO CO?

Mam na imię Magda.
Od zawsze marzyłam o więcej niż jednym dzieciaczku. I to marzenie los spełnił.
Czerwiec 2013 - na świat przychodzi Książę Bartosz
Lipiec 2015 - rodzi się mała Księżniczka Amelia.

Och!!!! Jak cudownie mieć parkę!! Starszy brat dzielnie znosi obecność Młodszego Krzykacza, z dnia na dzień zyskując przydomek Krzykacza Starszego.

I piękny sielankowy scenariusz wymyślony w głowie runął ;)

Po krótce - Księżniczka, jak to Noworodek (a w dodatku wcześniak) baaaaardzo potrzebuje swojej mamusi. Książę, stęskniony i przerażony nieobecnością mamy w związku z pobytem w szpitalu, także nie odstępuje mamusi na krok.
Dwie ręce, jedna mama.
Szkoda, że nie można się sklonować ;)

Mama wyciąga z szafy chustę. Zakupiona jeszcze w ciąży, czeka na odpowiedni moment. Tylko ten moment przychodzi zaskakująco szybko...
Mama 'coś tam' pamięta z pikniku chustowego odnośnie motania malucha. Pospiesznie, chaotycznie wprowadza w ruch chustę. Księżniczka zamotana, cisza, spokój, można karmić Księcia.
Jednak coś się mamie nie podoba. Dziecko jakoś pokracznie wygląda, jedna noga wyżej, druga niżej, wszystko dziwnie się marszczy...
Czas wezwać fachowca. Nie ma półśrodków w przypadku dobra Księżniczki. Jej bezpieczeństwo jest najważniejsze.
Mama umawia się z Doradcą.

Nadchodzi TEN dzień.
Księżniczka przy nauce wiązania zasypia, wtulona w mamę. Mama zauważa, że nie tylko ma wolne ręce. Staje się coś jeszcze.
Mama obejmuje swoje zawiniątko.
Ma je tak blisko, blisko serca, prawie jakby znów było w brzuszku.
Mama już wie, że ta bliskość i dla niej, i dla Księżniczki jest czymś najwspanialszym, niezastąpionym.
Mama zakochuje się bez pamięci w tej chwili, kiedy Księżniczka jest w zasięgu jej ramion. Już wie, że w tym momencie początek ma piękna przygoda. Chustowa przygoda.
Miłość.
Bliskość.
Bezpieczeństwo.
Zarówno dla Mamy, jak i Księżniczki oraz Księcia.


I od tego wszystko się zaczęło...